Równowaga i minimalizm, czyli wszystko, czego oczekujemy od electro swingu! Recenzja EP-ki Tape Five – „Big Blue Swing”
If you want to read this review in English, you can do it on Electro Swing Thing website.
Po krótkiej, dwutygodniowej przerwie powracam do Was ze zdwojoną siłą. Tę niesamowitą moc czerpię oczywiście z muzyki, która nieustannie mnie zaskakuje i fascynuje. Dzisiaj opowiem Wam o jednym z moich ulubionych electro swingowych artystów, czyli niemieckim producencie Tape Five. Moja przygoda z jego muzyką zaczęła się już kilka lat temu. Pamiętam te wszystkie imprezy, podczas których moi znajomi doskonale bawili się do „Bad Boy Good Man” i „Geraldines Routine”. Od tamtej pory wydał mnóstwo świetnych EP-ek i kilka albumów. W kwietniu delektowaliśmy się doskonałymi brzmieniami klasycznego swingu z EP-ki „Vintage FM”. Tape Five jak zwykle w ekspresowym tempie przygotował dla nas kolejne 4 nowe utwory – tym razem w electro swingowym klimacie. Wylądowały na EP-ce „Big Blue Swing”, którą z przyjemnością dla Was zrecenzuję.
„Big Blue Swing”
Intro tego utworu zapowiada się naprawdę znakomicie – brzmi trochę jak początek zwrotki „Bad Boy Good Man”, dlatego też świetnie łączy się z poprzednimi kompozycjami od Tape Five. Koniecznie wsłuchajcie się w fantastyczny bas dopełniony energicznymi uderzeniami perkusji, dzięki którym ta piosenka jest tak niesamowicie rytmiczna. Tape Five często stawia na minimalizm w swoich kompozycjach, dlatego też tak łatwo wpadają w ucho. Po kilkukrotnym przesłuchaniu „Big Blue Swing” nie mogę przestać nucić sobie tej melodii. To pewnie za sprawą subtelnego brzmienia klarnetu, który co chwilę pojawia się w tym utworze, aby już pod koniec uraczyć nas naprawdę szalonym solo! Zauważcie, że nie ma tutaj innych instrumentów z sekcji dętej. Ta oszczędność wykorzystania różnych dźwięków się w tym wypadku naprawdę opłaciła – dzięki „Big Blue Swing” ekspresowo przetransportujecie się do szalonych lat 20. XX wieku!
„Tommy Gun Shuffle”
Jak wiecie, ciężko jest wybrać ulubiony utwór spośród kilku naprawdę świetnych nagrań. Przed napisaniem recenzji razem z moim mężem dokładnie przesłuchujemy wszystkich piosenek. To wspaniałe, bo Michał często sugeruje mi, na co warto zwrócić uwagę. Tym razem to właśnie „Tommy Gun Shuffle” skradł jego serce. Dlaczego? Wystarczy wsłuchać się w wyborne swingowe brzmienie klarnetu, fantastyczne chórki i ten genialny vibe, który wprost zachęca nas do tańca. Podczas słuchania tej piosenki rytmiczne podrygiwanie jest wręcz wskazane!
Nie mogę oczywiście zapomnieć o wspaniałym wokaliście. Ciekawostka: dopiero dziś dowiedziałam się, że za wokale odpowiada Henrik Wager. Ten gość naprawdę robi doskonałą robotę! Jego oldschoolowy głos stanowi znakomite dopełnienie tego, co już od wielu lat tworzy Tape Five. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że panowie wprost doskonale się uzupełniają swoimi talentami.
„Backdoor Strut”
To niewątpliwie najbardziej electro swingowy utwór z całej EP-ki „Big Blue Swing”. Nie brakuje tutaj mnóstwa elektronicznych elementów. Tape Five w „Backdoor Strut” chętnie wykorzystuje wszystko to, co w tym gatunku muzycznym jest po prostu najlepsze. W tej kompozycji znajdziesz oldschoolowe sample i genialne miksowanie instrumentów takich jak perkusja, saksofon i klarnet. Właśnie… na pewno zastanawiacie się, dlaczego „Backdoor Strut” jest tak rytmiczny. Gdy wsłuchacie się w te energetyczne brzmienie perkusji, nie będziecie mieć żadnych wątpliwości. Nie ma tutaj monotonii, bo instrumenty świetnie się ze sobą przeplatają. Zakochujesz się w saksofonowym solo, by już za chwilę dać się ponieść dźwięcznej melodii płynącej wprost z klarnetu. To naprawdę genialny instrumentalny utwór, który będzie stanowił idealny wstęp do Twojej electro swingowej imprezy!
„Geraldines Stomp Routine”
Gdy zobaczyłam tytuł tego utworu, obawiałam się, że będzie to kolejny remiks kultowego „Geraldines Routine”. Przecież Tape Five już stworzył kilka przeróbek tej piosenki (jeden remiks opracował także świetny francuski duet Bart & Baker)! Zastanawiałam się, czy da się z tego zrobić coś świeżego, co nie znudzi słuchaczy. Otóż tak! Wystarczy dodać kilka mocnych dyskotekowych miksów, „potupać” w bęben basowy, wykorzystać te najlepsze sample z oryginalnego utworu i gotowe! Na pewno każdy z nas doskonale zna ten fragment: „Wave those palms in the air, spin around like Fred Astair, slip me five and we can jive, that’s Geraldines routine”. Teraz możecie odśpiewać go razem z Henrikiem w tej nowej, fantastycznie zmiksowanej wersji.
Podsumowanie – czym jeszcze zaskoczy nas Tape Five?
To, że Tape Five jest już kultowym reprezentantem gatunku electro swing, nie trzeba nikomu ani tłumaczyć, ani udowadniać – wiemy to wszyscy! My możemy tylko zacząć zastanawiać się, co następnym razem dla nas przygotuje. Dla niektórych mogą to być odgrzewane kotlety, a dla mnie EP-ka „Big Blue Swing” jest po prostu czymś, co w pełni mnie satysfakcjonuje. Czego oczekujemy od Tape Five? Nowych swingowych i electro swingowych utworów. A on co jakiś czas po prostu nam je dostarcza. Bardzo, ale to bardzo jestem szczęśliwa, że jest wierny temu gatunkowi muzycznemu – w końcu jest jednym z jego prekursorów. Każda piosenka, która znalazła się na EP-ce „Big Blue Swing” udowadnia nam, że to właśnie swing nieustannie gra w jego sercu. I jestem pewna, że Wy również to czujecie.