Electro swing,  Moja WIZja muzyki

Electro swingowe boogie, kocie ruchy i impreza w klimacie vintage! Recenzja albumu Balduin – „Vintage Vibes”

If you want to read this review in English, you can do it on Electro Swing Thing website. 

Dzisiaj mam przyjemność opowiedzieć Wam co nieco o płycie, na której wydanie czekałam z ogromną niecierpliwością. Dlaczego? Bo bardzo często podkreślam, że jestem wielką fanką twórczości duetu Balduin, czyli Martina i Benedikta. Oprócz tego, że są naprawdę super gośćmi i chętnie przesłali mi te wszystkie utwory przedpremierowo, bym miała trochę więcej czasu na przemyślenia, to dodatkowo są niesamowicie kreatywni i zaskakujący pod względem muzycznym. Tym razem mam dla Was recenzję ich najnowszego albumu „Vintage Vibes”. To jak, jesteście już gotowi na imprezę w rytmach electro swingu?

Hep Cat Boogie”

Ta linia basowa mnie oczarowała i zachwyciła od pierwszego usłyszenia. Czy wiecie, o czym mówię? „Hep Cat Boogie” jest niesamowicie rytmiczne, a to właśnie między innymi za sprawą sekcji, na którą składają się dźwięki perkusji i kontrabasu. Przy tym utworze nie da się nie podskakiwać! Uwielbiam w tej piosence naprawdę wszystko: electro swingowe elementy, dźwięki klarnetu (bądź innego instrumentu dętego) na samym początku utworu , świetne gitarowe solo… I ten genialny vintage wokal Kate Thomas! Uwodzicielski, hipnotyzujący, inspirujący… Mam nadzieję, że chłopaki z Balduin jeszcze zaproszą ją do współpracy przy jakimś nowym utworze. Sha bi du ba ba ba baa… Ta improwizacja nie chce wyjść z mojej głowy! 🙂

Wabababa”

Ten utwór doskonale wpasowuje się w obecne czasy. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo wzięłam sobie tekst piosenki „Wabababa” do serca. Piszę tę recenzję tydzień przed publikacją na blogu – prawie zawsze tak robię. I jak wiecie, zwłaszcza teraz ciężko jest przewidzieć, co przyniesie nam kolejny dzień. Napisałam już w maju 2021 roku kilka słów na temat „Wabababa” – recenzję możecie przeczytać tutaj. Nie będę się więc rozpisywać, więc tylko zachęcę Was jeszcze do przesłuchania „Wabababa – Balduin VIP Remix” – ta wersja to ostatni utwór na płycie „Vintage Vibes”. I zostawię Wam mój ulubiony cytat z tej piosenki do przemyślenia: „We’re on the edge, so always live up to the limit, cause who knows if this night is gonna be repeated”.

New Ground”

Gdy przygotowywałam się do pisania tego tekstu, obawiałam się jednego: przecież kilka z tych utworów już dawno zrecenzowałam! Nie chciałam dublować informacji, ale z drugiej strony nie mogłam się oprzeć pokusie, bo każdy z tych singli, w tym również „New Ground”, tworzy tutaj kompletną całość, doskonale łączącą się z każdym elementem płyty „Vintage Vibes”. Ten utwór to połączenie mocy Balduina i Wolfganga Lohra – każdy z tych artystów dodał coś od siebie, co sprawia, że „New Ground” chce się słuchać i słuchać, i tak w kółko. Do tego fantastyczny wokal J Fitza… Okej, okej, nie będę już się więcej rozpływać nad jego cudownym, czarującym głosem, bo wszystko już napisałam w listopadowej recenzji, którą znajdziecie tutaj.

The Pink Cat”

Ten przesympatyczny, relaksujący utwór to jeden z kilku instrumentali, które znalazły się na albumie „Vintage Vibes”. Trwa nieco ponad minutę i według mnie jest fantastyczną kontynuacją „New Grond”. Co możemy usłyszeć w „The Pink Cat”? Spowolnione tempo, przyjemne dla ucha dźwięki pianina oraz wyraziste brzmienie klarnetu (nie, teraz już jestem niemal pewna, że to jest klarnet!). Moim natychmiastowym skojarzeniem do tytułu utworu jest oczywiście „Różowa Pantera”. I faktycznie, słuchając tej kompozycji przed moimi oczami pojawia się nastrój filmów detektywistycznych, który… Za chwilę totalnie się zmieni, bo przed nami piosenka, która jest prawdziwą bombą energetyczną!

Yato”

Nie będę nic ukrywać i powiem to wprost: według mnie jest to najlepszy utwór, który znalazł się na „Vintage Vibes”. Dlaczego? Bo jest niesamowicie energetyczny, słoneczny i natychmiastowo poprawia mi humor. Wspaniała piosenka o miłości – uczuciu, które daje nam tyle radości! Tekst o „Yato” był jednym z pierwszych, który został opublikowany w serii LadyDot Review (przeczytacie go tutaj), dlatego też mam do tego utworu niesamowity sentyment. Bardzo często nucę sobie wiele różnych piosenek, jednak w tym przypadku zawsze zaczynam od saksofonowej melodii (usłyszycie ją między refrenem a zwrotką).

I Need Sleep”

Gwarantuję Wam, że ta piosenka pomoże Wam się wychillować! Jak się domyślacie, to jedna ze swing hopowych kompozycji. A może dowiedzieliście się tego z mojej sierpniowej recenzji? Od tamtego czasu bardzo często wracam do utworu „I Need Sleep” – zwłaszcza w poniedziałkowe poranki, gdy trzeba wstać do pracy. Wy natomiast możecie dowiedzieć się więcej o tej piosence – wystarczy, że ponownie przeczytacie moją recenzję! Znajdziecie ją tutaj: https://jawizeruk.pl/swing-hopowa-melodia-przez-ktora-nie-bedziecie-mogli-zasnac-balduin-offbeat-i-need-sleep/.

Walk”

Gdy pierwszy raz usłyszałam intro tego utworu, moim pierwszym skojarzeniem była piosenka Dizzy’ego Rascala – „Dance Wiv Me”! To szybkie tempo, dość podobny motyw elektroniczny i jeszcze ten rap… Dzięki temu znów mogłam powrócić myślami do nastoletnich czasów i pierwszych imprez – ale to były dobre czasy! 🙂 Wracając jednak do „Walk” – to kolejna swing hopowo-electro swingowa propozycja od Balduina, wzbogacona o fantastyczne elektroniczne elementy. Moje serce skradło ostatnie 20 sekund utworu, a właściwie to solo zagrane na trąbce lub klarnecie. Żaden inny instrument nie przychodzi mi tutaj do głowy. Pamiętajcie, że każdą recenzję piszę, polegając jedynie na moim słuchu i wiedzy zdobytej przez rok w szkole muzycznej – więc tutaj mam naprawdę duże wątpliwości.

Cat Jazz”

Jak dla mnie ten instrumental mógłby stanowić naprawdę doskonałe intro do pierwszego utworu z płyty „Vintage Vibes”, czyli „Hep Cat Boogie”. Pianino i kontrabas, do których po chwili gdzieś w tle dołącza gitara, a te klawisze za chwilę zamieniają się rolami w syntezator – prawdziwy miszmasz! Wszystkie te elementy powinny nam sugerować, że za chwilę posłuchamy dłuższego, spokojniejszego utworu. Balduin to mistrzowie niespodzianek, dlatego też zaskoczyli zarówno mnie, jak i Was. W tym przypadku przygotowują nas na kolejny imprezowy, a właściwie poimprezowy utwór… 🙂

Hangover”

Niech pierwszy odezwie się ten, kto nigdy nie miał kaca! To niezbyt przyjemne uczucie zwykle przychodzi na drugi dzień, po naprawdę bardzo udanej imprezie. Na szczęście utwór „Hangover” w najgorszym przypadku jedynie przypomni Wam o bolącej głowie, nieustannym niewyspaniu i pragnieniu nie do ugaszenia. A może akurat będzie wręcz przeciwnie – wszystkie te dolegliwości szybko ustąpią? W „Hangover” słyszymy wokal wspaniałej SUE, którą możecie kojarzyć z innego utworu duetu Balduin – „Mister Mister”.

To, co zauważyłam już w trakcie pierwszego przesłuchiwania „Hangover” to ten charakterystyczny motyw między refrenem a zwrotką, który kiedyś wykorzystał również Mr. Jazzek w swoim utworze „Gogo”. Jak widzicie, nic nie umknie mojej uwadze… 🙂

Feeling My Heart”

Zazwyczaj w moich recenzjach piszę wyłącznie same pochwały. Ale tyczy się to tylko recenzji utworów. W przypadku płyt jestem nieco bardziej krytyczna, bo wtedy opisuję wszystkie piosenki. Utwór „Feeling My Heart” sam w sobie jest naprawdę przyjemny – trochę kojarzy mi się z piosenką Colbie Caillat – „Bubbly”. Świetne ukulele, doskonały głos wokalistki, refleksyjny tekst… Jednak według mnie ta kompozycja totalnie nie pasuje do całego albumu „Vintage Vibes”. Myślę, że o wiele lepiej byłoby wydać „Feeling My Heart” jako singiel. Jednak pamiętajcie, że to tylko moja opinia! 🙂

Gloomy Kitten”

I znów ten motyw kota… Skoro już bawimy się w skojarzenia, pierwsze, o czym pomyślałam, gdy usłyszałam ten instrumental, to utwór „La Calatrava” Parov Stelar Trio. Myślę, że „Gloomy Kitten” mógłby stanowić doskonałe intro do właśnie wyżej wspomnianej piosenki. Jak sama nazwa wskazuje, utwór jest nieco ponury, mroczny. Oczywiście, nie jest to kompozycja, którą będziecie słuchać, by poprawić sobie humor. Ale na przykład do nocnej jazdy samochodem po mieście… Czemu nie?

Better Off”

Jak już zauważyliście, w albumie „Vintage Vibes” nie brakuje typowo popowych kompozycji. Jedną z nich jest właśnie „Better Off”. Na początku myślałam, że ten utwór śpiewa J Fitz, jednak gdy sprawdziłam to na Spotify, okazało się, że wokalistą jest Okafuwa. Nigdy wcześniej go nie słyszałam, jednak już od pierwszej wyśpiewanej nuty poczułam ten fantastyczny vibe, który płynie z jego głosu. W połączeniu z szybszym imprezowym rytmem oraz oszczędnym instrumentarium uważam, że „Better Off” to naprawdę doskonały utwór na zbliżającą się wiosnę i lato!

Melody”

Nie wiem, czy jestem w stanie opisać słowami, jak bardzo uwielbiam ten utwór. Ta subtelna melodia zagrana już na samym początku (tutaj słyszę chyba wibrafon – nie mam pojęcia!) natychmiast wprowadza mnie w pozytywny nastrój. Prosty do zapamiętania tekst (hmm, czasami mam wrażenie, że aż zbyt prosty, bo nauczyłam się go natychmiast po odsłuchaniu „Melody” i teraz często śpiewam tę piosenkę w domu. Sąsiedzi, przepraszam! :)), szybki, energetyczny rytm i fantastyczny, dźwięczny wokal. To sprawia, że gdy słucham tej piosenki, muszę ją odtworzyć jeszcze dwa razy. Oczywiście dlatego, by móc zaśpiewać ją kolejny i kolejny raz! 🙂

Upside Down”

Obstawiam, że wszyscy wiecie, na jakich schematach opiera się electro swing. A jeśli nie, to koniecznie wsłuchajcie się w instrumental „Upside Down”, by sobie przypomnieć wszystkie te elementy. Na początku usłyszycie szybki rytm, subtelne dźwięki pianina. Po chwili dołączy do nich gitara grająca w stylu gipsy. Już za moment klawisze wyjdą na pierwszy plan i zostaną doskonale zmiksowane z mocnym uderzeniem stopy perkusyjnej i elektronicznymi elementami. To naprawdę perfekcyjne połączenie!

Podsumowanie

Przypomniała mi się bardzo ciekawa sytuacja: kiedyś, gdy byłam w jednym z warszawskich shisha barów, ktoś z obsługi włączył mój ulubiony utwór Balduina – „Mister Mister” (i nie, naprawdę to nie ja poprosiłam barmana o odtworzenie! Haha). Nawet nie wiecie, jak bardzo byłam zaskoczona i szczęśliwa, że w Polsce komuś tak bardzo spodobała się ta piosenka, że postanowił dodać ją do playlisty odtwarzanej w lokalu. Uważam, że kilka utworów z albumu „Vintage Vibes” mogłoby być odtwarzane w Polsce (i nie tylko, oczywiście!). Ludzie uwielbiają przemyślane kompozycje, uważny dobór dźwięków i inspiracje innymi gatunkami muzycznymi. Właśnie taki jest album „Vintage Vibes”. Mam nadzieję, że pokochacie go równie mocno jak ja! 🙂

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *