Kino,  Retro WIZerunek

„To wspaniałe życie”, czyli najlepszy film na święta

Każdego roku jesteśmy zasypywani całą masą coraz to nowych świątecznych filmów. I jeśli pragniecie odpocząć od Kevina, Grincha, Jacka Frosta oraz 248905758 produkcji opartych na schemacie kobieta -> mężczyzna -> przypadkowe spotkanie pod jemiołą/choinką/w kościele (niepotrzebne skreślić) -> lovelove -> drama -> burzliwe rozstanie -> jeszcze większe lovelove -> na koniec MUSI padać śnieg (nawet tam, gdzie nigdy nie pada. To nic, że makijaże tych wszystkich aktorek pomimo srogich opadów pozostają nienaruszone XDDD), to mam dla Was coś wyjątkowego. Przysięgam: nigdy nie oglądałam bardziej motywującego filmu, który przypomina nam, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Każdy, kto zagłębi się w tę historię, zwróci uwagę na to, że wszyscy ludzie mają niesamowity wpływ na koleje losu – nie tylko swojego, lecz także innych, niekoniecznie tych najbliższych osób. Przedstawiam Wam To wspaniałe życie z 1946 roku.

Tak, wiem, projekcje z tamtego czasu są czarno-białe, może nie mają jakości full ultra hiper HD 4K total mega sztos. Jednak jego przesłanie i puenta zawsze będą aktualne. Warto więc nie zapominać tej pozycji i przekazywać ją dalej, co też właśnie teraz robię specjalnie dla Was – pomimo tego, że święta powoli już się kończą.

Sam początek nie wygląda zbyt obiecująco, a tym bardziej nie jest pozytywny – George Bayley postanawia popełnić samobójstwo. Zewsząd słychać mnóstwo modlitw i próśb, by ten empatyczny, zawsze pomocny człowiek o złotym sercu w końcu wyszedł na prostą. Bóg je wysłuchuje, po czym postanawia wysłać anioła, by spróbował go uratować – jeśli uda się przekonać George’a, że naprawdę warto żyć, Clarence w końcu po 200 latach oczekiwania dostanie swoje upragnione skrzydła.

Z każdą upływającą minutą coraz bardziej poznajemy głównego bohatera. Już po chwili wzbudza naszą sympatię – od dzieciństwa robił wszystko dla wszystkich, często zapominając o sobie. Uratował swojego brata, gdy ten wpadł do lodowatej przerębli, pomógł swojemu pracodawcy uniknąć więzienia (ciarki mnie przechodzą na samą myśl, że takie maluchy musiały w tamtych czasach zarabiać na życie. Ale przyznaję, ta część filmu bardzo wzrusza!), już jako dorosły mężczyzna zrezygnował z marzenia o podróżach, by zająć stanowisko ojca i kontynuować jego dobroczynną działalność dla potrzebujących.

Trailer na zachętę

Po jakimś czasie jednak zbyt duża ilość obowiązków, problemów pozornie nie do rozwiązania oraz kłopotów finansowych zaczyna go jeszcze bardziej dobijać. W Wigilię przychodzi do niego Clarence – Anioł Kategorii 2. Gdy słyszy od George’a słowa, że lepiej by było, gdyby w ogóle się nie urodził, w głowie człowieka z zaświatów pojawia się niesamowity pomysł – postanawia pokazać mu, jak wyglądałoby życie innych ludzi, gdyby im nie pomógł lub po prostu nie pojawił się na ich drodze. Już możecie się domyślać, że na ten moment będzie Wam potrzebna duża paczka chusteczek. Ale nie tylko…

Absolutnie nie brakuje tutaj komediowych wstawek, pięknych ludzi (główne role grają James Stewart i przepiękna Donna Reed <3) oraz oczywiście fantastycznych imprez z tamtych czasów. Scena, jak wszyscy tańczą charlestona, na pewno jest jedną z moich ulubionych. Śmiech przez łzy – czasem smutku, czasem wzruszenia. Tak bym to podsumowała.

Ten film oglądam w każde święta (i nie tylko, często nawet dwa razy w roku – zawsze wtedy, gdy jestem w bardzo ciężkiej sytuacji i przechodzę kryzys). Podnosi mnie na duchu, daje nadzieję na lepsze jutro i pozwala na to, bym jeszcze bardziej doceniła wszystko to, co najważniejsze: miłość, rodzinę, przyjaciół. I życie. Niezależnie od tego, jak ciężki krzyż musimy nieść, ile trudności musimy pokonać, jak bardzo czujemy, że sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest totalnie bez wyjścia – wokół nas jest mnóstwo ludzi, dla których kiedyś zrobiliśmy jakiś dobry uczynek. Którzy kibicują nam pomimo tego, że być może nie słyszymy od nich słów wsparcia każdego dnia. I trzymają kciuki, by wszystko się ułożyło. To wspaniałe życie już niejeden raz podniosło mnie na duchu. I myślę, że Wy także po obejrzeniu tego filmu przewartościujecie niektóre rzeczy. I tego właśnie życzę Wam na święta! Na zakończenie mój ulubiony cytat z tej produkcji:

Pamiętaj, że gdy człowiek ma przyjaciół, nigdy nie jest przegrany.

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *