Electro swing,  Moja WIZja muzyki

Muzyczne eksperymenty, electro swingowy vibe, wibrafon i wokal, o którym nie da się zapomnieć. Recenzja albumu Valerie Giglio – „Midnight at the Speakeasy”

If you want to read this review in English, you can do it on Electro Swing Thing website.

W poprzednim artykule z serii Electro Swing News (możecie przeczytać go tutaj), wspomniałam o tym, że Valerie Giglio 27-ego stycznia wydała nowy album – „Midnight at the Speakeasy”. Absolutnie nie mogłam przejść obojętnie obok tego krążka, bo uwielbiam wokal Valerie (i w ogóle, uwielbiam Valerie, bo jest niesamowicie ciepłą, sympatyczną i pełną pasji osobą!) i chciałabym, aby o jej twórczości muzycznej dowiedziało się więcej osób. Uwierzcie, że spośród tych siedmiu utworów, naprawdę każdy znajdzie swoją ulubioną piosenkę. Ja, na końcu tej recenzji, zdradzę Wam, który z tych tracków skradł moje serce. Jesteście ciekawi, co myślę o „Midnight at the Speakeasy”? Zachęcam Was do przeczytania mojej siedemdziesiątej piątej (wow!) recenzji dla Electro Swing Thing!

Valerie Giglio – kobieta pełna pasji

Nie od dziś wiadomo, że Valerie uwielbia eksperymentować z różnymi gatunkami muzycznymi. Na albumie „Midnight at the Speakeasy” usłyszycie nie tylko electro swing, lecz także wpływy retro popu, jazzu, a nawet steampunku! Jest dla mnie niesamowicie inspirującą kobietą (może kiedyś przeprowadzę z nią wywiad i wtedy dowiecie się, dlaczego tak uważam). A ponadto… jeśli się nie mylę, jest pierwszą osobą, która do electro swingowych utworów postanowiła dodać brzmienie wibrafonu (wirtuozem odpowiadającym za te magiczne dźwięki jest Samuel Cerra – opowiem o nim trochę później), które niesamowicie podkreśla indywidualizm i podążanie własną muzyczną ścieżką.

Słuchając albumu „Midnight at the Speakeasy”, mam wrażenie, że Valerie zabiera nas w różne zakątki swoich muzycznych pasji. Uwielbiam swingowy vibe w „Bootleg Baby”! Ten utwór totalnie porwie Was do tańca – zapewne za sprawą szybkiego, energicznego rytmu i dużej, naprawdę dużej ilości melodii płynących z instrumentów dętych.

Bardzo podoba mi się również jej interpretacja hitu „Bei Mir Bist Du Schön”. Słyszę w niej bardzo dużo dźwięków pianina (i chyba też klarnetu!) oraz inspiracji jej świątecznym utworem „Hi De Ho Christmastime” (który zresztą wprost uwielbiam).

Samuel Cerra – genialny wirtuoz wibrafonu

Dawno, dawno temu, miałam wspaniałą przygodę. Gdy byłam nastolatką, dostałam się do klasy perkusji w szkole muzycznej. Grałam na werblu i uczyłam się grać na ksylofonie, ale niestety, ciężko zachorowałam i musiałam zrezygnować ze szkoły muzycznej tuż przed ukończeniem pierwszego roku i… to było kilka dni przed rozpoczęciem pierwszej lekcji gry na wibrafonie. Może właśnie dlatego ten instrument jest tak bliski mojemu sercu. Za każdym razem, gdy słyszę to krystalicznie czyste brzmienie, przypominam sobie o tych pięknych czasach. Zwłaszcza, gdy na wibrafonie gra Samuel Cerra, który jest po prostu wybitnym, kompletnym artystą. Na szczęście, na albumie „Midnight at the Speakeasy”, aż w trzech utworach mogę delektować się tymi przeuroczymi dźwiękami.

Wiecie, kiedy zaczyna się magia? Gdy wsłuchując się w delikatne, subtelne melodie płynące z pianina, przełamane ciepłym vintage wokalem Valerie, nagle docieracie do około drugiej minuty „Starlite Ballroom”. A tam, na deser, otrzymujecie genialne, naprawdę genialne solo na wibrafonie z niewielkim dodatkiem perkusyjnego bitu, które sprawia, że wprost unoszę się kilka metrów ponad chmury. Ale wrócę jeszcze na chwilę na ziemię, by posłuchać „Sunset Boulevard”. Dzięki tej piosence, na tym moim niebie, zaczyna pojawiać się słońce. Brzmienie trąbki mnie rozgrzewa, serce zaczyna bić w rytm basu, wokal Valerie przywołuje na myśl gorące letnie wieczory, a dźwięki wibrafonu Samuela Cerry jeszcze bardziej podkręcają ten euforyczny stan!

Podsumowanie – electro swingowy album, którego musisz posłuchać!

Pamiętacie, jak wspominałam, że Valerie na swoim albumie umieściła singiel inspirowany między innymi steampunkiem? Mówię oczywiście o „The Illusionist”, do którego Samuel Cerra również nagrał partie na wibrafonie. Na krążku „Midnight at the Speakeasy” znalazły się również inne świetne utwory, takie jak „Rio” (electro swingowa wersja piosenki Valerie z 2020 roku) oraz „Hollywood Version of Love”, który bardzo kojarzy mi się z „Total Eclipse of the Heart” Bonnie Tyler i popem z lat 80.

Gdybym chciała opisać dokładnie wszystkie te utwory, prawdopodobnie ta recenzja trwałaby w nieskończoność. Obiecałam Wam, że na koniec wybiorę jedną, ulubioną piosenkę z tego albumu. Niestety, ale nie mogę tego zrobić. Bo aż trzy piosenki, czyli „Starlite Ballroom”, „Sunset Boulevard” i „Bootleg Baby”, totalnie mnie zaczarowały, zachwyciły i urzekły. Jestem pewna, że i Wy, moi drodzy czytelnicy, odkryjecie magię albumu „Midnight at the Speakeasy” i wprost zakochacie się w twórczości Valerie Giglio. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczy się jej kariera. Jednego jestem pewna: Valerie, dzięki swojej kreatywności, niebywałemu talentowi i sercu do muzyki, zasługuje na wszystko to, co najlepsze. I tego właśnie jej życzę.

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *